sobota, 5 kwietnia 2014

Kaaaszaaaankaaa. Liga Mistrzów UEFA, czyli kiedy nie dotykać pilota

                Dziewczyny dzielą się na fanki brunetów i blondynów. Dla jednych trawnik na klacie jest symbolem męskości, dla drugich złamaniem pierwszego przykazania XXI wieku – mydło i maszynka do golenia są przedmiotami unisex. Pałaszujemy pączki z różą, nie znosimy z budyniem i na odwrót. Mężczyźni mają podobnie. Są fanami ligi angielskiej, hiszpańskiej, włoskiej czy niemieckiej. Z niewiadomych powodów oddają całe swoje zainteresowanie wydarzeniom z jednej z tych dziedzin.
Ale tak jak wszystkie kobiety potrzebują komplementu i zainteresowania po wyjściu od fryzjera, oni łakną władzy nad pilotem podczas Ligi Mistrzów UEFA.


            Hymn LM kojarzymy doskonale. Niejeden kibic zastąpiłby nim marsz Mendelsona. Szczególnie głośny podczas finałów, które już niebawem. Dlaczego taki hałas? Bo to najbardziej prestiżowe zawody piłkarskie w Europie. Biorą w nich udział najlepsze męskie drużyny klubowe, które wyłania się na drodze eliminacji. 

Impreza składa się z dwóch faz. Pierwsza – faza grupowa - 32 drużyny zostają podzielone na osiem grup, gdzie grają ze sobą dwa razy. Z każdej awansują dwa najlepsze zespoły.
Faza druga – „play off” – gramy parami dopóki nie zostaną dwie drużyny. Co ważne, dana para rozgrywa zawsze dwa mecze, raz u siebie, raz na wyjeździe. Jest w miarę sprawiedliwie, bo o tym jakie drużyny spotkają się na murawie decyduje losowanie. Jest też haczyk - drużyny które grały ze sobą w eliminacjach i są z tych samych federacji nie mogą grać razem.


Mamy już ćwierćfinał, czyli cztery pary. Pierwsze mecze rozegrane, zostały jeszcze decydujące spotkania o awans do półfinałów. :)



Bramki są dwie, sędziowie na tym poziomie podobno nie oszukują, więc sprawa otwarta. W ubiegłych latach w finałach spotkali się: 

2013  Bayern Monachium i  Borussia Dortmund. To się Niemcy ucieszyli. Zagrali na Wembley w Londynie, a puchar zgarnął Bayern z wynikiem 2:1
2012Chelsea i  Bayern Monachium. Po 90 minutach 1:1, rozstrzygnięcia nie przyniosła dogrywka, więc przyszedł czas na karne! Ostatecznie 4:3 dla Chelsea.
2011FC Barcelona i  Manchester United. Triumfowała Barca 3:1.


Najlepszym strzelcem Ligi Mistrzów jest niegrający już Raul Gonzalez. Pamiętamy? Kapitan Realu Madryt, którego zastąpił Ronaldo. Zdobył 71 bramek. Tuż za nim Messi - 67 goli. Trzecią pozycję zajmuje Ronaldo, który póki co zaliczył aż 64 siatki. 


Co czeka nas niebawem? :)


Barcelona - Atletico. Ostatni remis Barcy był nie małym zaskoczeniem.O meczu mówi się, że był najbardziej wyrównanym starciem ćwierćfinałów. Messi sporo pobiegał, ale nie ugrał za wiele. Stąd trochę kwaśne komentarze w mediach. Ale Katalończyk ma tendencje do uruchamiania petardy w ważnych meczach. Niestety kontuzjowani Diego Costa i Pique nie zagrają w decydującym spotkaniu, ciekawe co wyciągnie z rękawa Barcelona?
Koniecznie musimy zwrócić uwagę na 21-letniego bramkarza Atletico – Courtoisa. Chłopak jest w świetnej formie, wyłowił z bramki trzy praktycznie pewne piłki graczy z Barcelony. Zresztą cały zespół Atletico popisał się nieziemską obroną. 11 rycerzy, poruszających się w zwartej kolumnie, broniło swojego pola karnego jak żadna drużyna w ubiegłym tygodniu. Czy uda im się wywalczyć awans? Odpowiedź w środę o 20:45 :)


Real - Borussia. Za czyje zdrowie wypić przedmeczowe piwo? Ronaldo, który tak miło zachował się w stosunku do młodego polskiego fana, czy za Polskich piłkarzy z Borussi? Podczas ostatniego spotkania Real zdeklasował zespół z Niemiec. Całe 3:0. Specjaliści nie dają Borussi szans - brak siły, dynamiki, przyspieszenia, słaba ławka, która już podobno przesądziła o losach chłopaków. Nosy, uszy, głowy w górę!
Madryt stawiany jest obok Bayernu jako faworyt tegorocznej Ligi Mistrzów. Choć w lidze hiszpańskiej nie szarżuje, to ostatni mecz był bajeczną opowieścią w wydaniu zawodników Realu. Chwalą się też mocną ławką. Z dwoma ekipami przystojniaków umawiamy się na wtorek, 20:45 :)



Bayern - Manchester. Wszyscy spodziewali się miazgi Manchesteru, a tu zdziwko. Panowie nie dali się rozgromić Bawarczykom. Remis z reguły przyjmowany jest na chłodno, ale w tym wypadku doprawiony był dramaturgią i końcową radością. Bayern - pretendent do wygranej? Nudaaa... Czekamy na kolejne sensacje. Środa, 20:45 :)

Paris sał żerme :) - Chelsea. Co prawda w PSG kontuzjowany jest Zlatan, a spadek formy dopadł Cavaniego - perełki zespołu - to sytuacje ratuje piekielnie mocna ławka. Paryżanie są agresywni na boisku, grają z głową i przede wszystkim mają kim grać, pewnie stąd 3:1 z Chelsea w poprzednim spotkaniu. Ich rywale poniekąd sami stworzyli sobie zagrożenie. Warto przypomnieć, że zawodnik Chelsea - Luiz - był autorem bramki samobójczej. Nie zdążył odskoczyć, został ucelowany, nie wiadomo. Kilkanaście dni temu zwracano się do anglików per faworyci, coś się jednak popsuło. Czy niezawodna maszyna zdąży się naprawić? Wtorek, 20:45 :)

Więcej o zespołach i zawodnikach za niedługo. Postaram się odkopać coś ciekawego :)

Kręcą się po Waszych głowach faworyci? 


Owocnego weekendu! Ciastko czekoladowe i kawa z Mc'a to nie grzech, smacznego sobie i wszystkim pobożnym łakomczuchom ;)

Kasia

czwartek, 3 kwietnia 2014

Cristiano Ronaldo - o kasie, łzach i żelu do włosów

Ronaldo w 90-ciu procentach składa się z żelu? Do niedawna założyłabym się o duże lody autorstwa Grycanek, że tak właśnie jest. Gwiazdor, laluś, top model. Celebryta, a nie piłkarz. Dobrze, że nie znalazł się nikt spragniony słodyczy, bo byłabym trzy dychy w plecy.

Nie piliśmy bruderschafta, nie jest znajomym znajomego, na dobrą sprawę to nigdy wcześniej nawet o nim nie czytałam. Ale czasem tak jest, że nie zna się człowieka i ma się do niego pretensje, że oddycha tym samym powietrzem. Otóż ja miałam wielkie, bezpodstawne pretensje do Ronaldo. Myślałam o nim bardziej w kategorii modelki, niż zawodnika. Jedni lubili Ronaldo drudzy Messiego. Ja wolałam Messiego, bo nie nosił kolczyków, miał potargane włosy i zdawało się, że mieszka na boisku, a nie jak kolega - w salonie Spa. Zmieniłam zdanie przez krótki film badawczy, gdzie rolę szczura doświadczalnego spełnia właśnie Ronaldo. Za błędy się płaci, sorry Cristiano, w ramach pokuty przez tydzień obiecuję nie jeść po nocach.

Facet, o którym mowa rozmiażdżył mi serce. Nie dlatego, że rocznie zarabia tyle, ile ja nie zarobię przez całe swoje życie – nawet jeśli wziąć pod uwagę reinkarnację. I nie dlatego, że na jego brzuchu można by tłuc kotlety, a na moim tylko kulać kluski. Całkiem przypadkiem przeczytałam tekst, który obalił moją teorię zakładającą, że Ronaldo robi szybkość na trasie fryzjer – kosmetyczka. Okazuje się, że gościu trenuje i to całkiem solidnie.

Talent to nie wszystko. Patrząc na Ronaldo można pomyśleć, że umiejętności dostał od Bozi w prezencie, a to co wyprawia na boisku jest dziełem niesamowitych genów, albo tak często wyśmiewanego - aerodynamicznego żelu na włosach. A no nie. Cristiano zapracował na wszystko sam. A jak twierdzi trener, koledzy z drużyny i rodzina – pracował jak mrówka. Przychodził na treningi pierwszy i odchodził ostatni. Przed ważnymi meczami namawiał bramkarzy do krótkiego treningu po treningu, na którym ćwiczył karne i rzuty wolne. Odkąd zaczął kopać, czyli od szóstego roku życia, nie spuszcza z tonu. Mówi się, że piwko jest niezawodne na zakwasy. Sądząc po kosmicznych treningach Ronaldo, z zakwasami romansuje na co dzień, lecz z piwnych medykamentów nie korzysta. Każdy alkoholowy wybryk równoważy pół godzinną ponadprogramową siłownią. Podczas jednej sesji treningowej potrafi przenieść aż 20 ton! Co więcej, dba o swoją kondycję nawet w czasie odpoczynku. Robi brzuszki, dużo brzuszków… Legendy głoszą, że aż 3 tysiące dziennie!

Dotychczas rozegrał 561 meczów i strzelił w nich 367 bramek. Licząc same spotkania spędził na boisku 1122 odcinki M jak miłość. Sporawo, co? Tytaniczna praca, brzuch z marmuru i piłkarska inteligencja nie zawsze pozwalały mu wygrywać. Wszyscy kojarzymy jego rzewne pomeczowe łzy. Wyzywałam go w głowie – facet, nie bądź babą, a tym bardziej nie aktorem. Ale teraz mam ochotę ukarać się kolejnym tygodniem bez nutelli o północy. Dlaczego? Bo obsesją Ronaldo jest doskonałość. Nie płacze dlatego, że za mecz doprawiony łzami dostaje więcej. Gościu się rozkleja, bo bardzo chce wygrywać. Biorą mnie ciarki, kiedy myślę o tym co musiał czuć podczas nietrafionego karnego w meczu z Chelsea. Podszedł do piłki jako lider i grunt, na którym trzyma się drużyna, parę sekund potem... 


"Chciałbym, żeby zapamiętano mnie jako przykład piłkarza, który zawsze dawał z siebie maksimum, aby zaoferować spektakl i który wygrał absolutnie wszystko"

Co ciekawe i śmieszne zarazem – Ronaldo to nie nazwisko :) W błąd wprowadzają nas komentatorzy, którzy opowiadając o meczu z reguły posługują się nazwiskami zawodników. „Andrzej podaje do Michała, Michał mija Franka i…” Ronaldo to drugie imię piłkarza. Cristiano, wybrała siostra, a Ronaldo wymyślili zafascynowani Ronaldem Reganem rodzice. Co powinno znajdować się na koszulce? Cristiano Ronaldo Dos Santosa Aveiro. Pogratulować rodzicom farta - mały Cristiano przyszedł na świat przypadkiem.

Nie można pominąć faktu że Ronaldo, choć przedni zawodnik, cieszy nie tylko oko speca od futbolu, ale także oko zwykłej śmiertelniczki. 186 centymetrów wzrostu, około cztery procent tłuszczu w ciele, stópka kopciuszka, bo rozmiar 41. 

Pieniążek w piłce jest niestety bardzo istotny. Ronaldo zgarnia rocznie 21 mln euro. Z prędkością aż 1669 złotych na minutę. W przeliczeniu na snikersy – można by ich zjeść dziennie aż 20 tysięcy. Się celnie kopie, się ma. Wielu zarzuca mu arogancję, ale ja ufam naszemu Dudkowi - dawnemu koledze z drużyny Ronaldo - który powiedział całkiem sporo miłych słów na jego temat:
Jest niesłychanie wrażliwy i pomocny - do dziś pamiętam, co powiedział mi na pożegnanie, kiedy odchodziłem z Realu: "Jak tylko będziesz czegoś potrzebował, to zawsze dzwoń. (...) Cris ma niezwykłą cechę jako piłkarz, kiedy gasną światła wielkich stadionów, gwiazda CR7 świeci nadal."

Mniej więcej już wiemy, że Ronaldo nie połyka ludzi na śniadanie. Jako kibicki, musimy znać parę faktów piłkarskich :) Gra z numerem 7! Numer otrzymał w spadku po znakomitym zawodniku - Raulu Gonzalezie  - dawnym kapitanie Realu, który do dziś triumfuje w tabeli najlepszych strzelców w historii klubu. Ronaldo póki co jest piąty, ale kontrakt kończy się dopiero w 2018 - różne rzeczy mogą się jeszcze wydarzyć. Przed Realem CR7 kopał w Sporting CP(2002-2003), transfer poszedł w kierunku Manchesteru United, gdzie spędził sześć lat. Dziś jako 29-latek ma pewne miejsce w pierwszym składzie Realu Madryt i jak deklaruje - związał się z barwami Madrytu już na zawsze. Jego głównym rywalem jest nikt inny jak Messi. Panowie walczą ze sobą podczas meczów, ale tętno z pewnością rośnie im na widok prestiżowej nagrody dla najlepszego piłkarza roku - Złotej Piłki. Od trzech lat, regularnie zdobywał ją Messi. Ale jak widać, do trzech razy sztuka. W ubiegłym roku, po raz pierwszy trafiła w ręce Ronaldo. Nie będziemy robić tu wikipedii, sukcesów ma na koncie bardzo dużo. Jeśli obudziła się ciekawość, na empikowskich półkach leży "Ronaldo, obsesja doskonałości". Niecałe 4 dyszki. Dzisiaj zainwestowałam i prawie osiągam półmetek :)

Zamiast Smerfów, na dobranoc polecam film. Dla tych, którzy z różnych powodów przechodzą dzisiaj spinę i mają ochotę odpuścić – Ronaldo też ma dwie ręce, dwie nogi, nos, uszy, oczy... i wszystko widzi :) Do roboty, da się!

Kasia

P.s 8.04(wtorek) 20:45 - Mecz Realu z Borussią w ćwierćfinale Ligi Mistrzów. Będziemy mogły podejrzeć także Lewandowskiego, oglądać koniecznie :)

wtorek, 1 kwietnia 2014

Spalony - piłkarskie czary mary

„Spalony, był na bank! Czemu nie gwiżdże?!”  

Jedni wykrzykują spalony, inni zastanawiają się dlaczego piłka w siatce nie oznacza gola. Zasady niby banalne – używamy nóg i trafiamy do bramki – ale w piłce, tak jak podczas pieczenia sufletu, trzeba mieć łeb na karku.

O co się rozchodzi? Spalony to nic innego jak błąd w trakcie konstruowania akcji. Podczas prawidłowego zagrania, podanie między zawodnikami tej samej drużyny musi nastąpić w momencie, kiedy jest przed nimi minimum dwóch przeciwników. Bramkarz i zawodnik z pola :)
Jeśli zasada zostanie złamana, a w międzyczasie padnie bramka, zostanie ona z pewnością wygwizdana, wybuczana i nie doliczona do wyniku meczu.

Słowo słowem, wzrokowcy łączmy się :)



I taki prosto z murawy.




Trzeba pamiętać, że spalony nie obowiązuje na własnej połowie, nie liczy się podczas rzutu z autu i rożnegoNikt nie każe za niego szlabanem na komputer i cukierki. Po zagraniu spalonym sędzia dyktuje rzut wolny z miejsca przewinienia, czyli drużyna, która była zagrożona utratą bramki wznawia grę z wyznaczonego przez arbitra miejsca. 

Umiejętności piłkarskie często podważa sędziowska ślepota czy nieudolność. Jak kto woli. Ubranych na czarno arbitrów biega po boisku trzech. Główny, dwóch liniowych i jeszcze jeden z boku, kontrolujący czas gry i zmiany zawodników. Mimo tak zwartej ekipy zdarza się dużo błędów. A przecież mamy kamerki, komputerki, chipa w piłce też już testowali. Chociaż z drugiej strony... Może to jeden z uroków futbolu?:)


Ot cała filozofia. Spalić można nie tylko kotleta  :) 



Kasia