poniedziałek, 31 marca 2014

Dziewczyny też lubią nogę, czyli jak wyjść z antypiłkarskiego getta

Mecz, a co to? A no okazja do kupienia trzech paczek chipsów i dwóch butelek coli w gratisie. Czas wojny o pilota, bo premiera Prawa Agaty drugi raz się nie powtórzy, a telewizor choć LCD to jeden. Powód do grzechu, bo skoro ważny mecz to za zdrowie piłkarzy trzeba przechylić pięćdziesiątkę. Na jedną nóżkę, żeby dobrze grali i na drugą, bo przecież biega się dwoma nogami.

            Na trybunach pewnie paruje testosteron, meczowy mikroklimat konieczny jest też na kanapie. Trzeba rzucić kurwą, podpowiedzieć głośno piłkarzowi „że tam na lewym skrzydle stoi inny wolny”, ale oni jak zwykle nie słuchają. „No gdzie podajesz”, przecież przed chwilą stado samców krzyczało do telewizora, że wszędzie ale nie na prawo.

Oglądamy bo obraz w telewizorze taki ładny, że między źdźbłami trawy prawie widać mrówki. Niby są faule, spalone, kartki, ale wszyscy… nawet mężczyźni mniej lub bardziej stuprocentowi czekają przede wszystkim na gole. Z tym, że gol w męskich oczach jest trochę bardziej golem. Ma swoją historię, ojca i minutę narodzin. Według teorii ewolucji, kobieta nie zrozumie bramki w całej jej złożoności. Tak jak mężczyzna nigdy nie przekona się do tego, że PMS to nie synonim focha. Trochę szkoda, że wierzy się w bujdy, bo nie każda dziewczyna jest nieczuła na stado rozbieganych męskich hormonów na murawie.

Trochę szkoda po raz drugi, bo nawet jakby pani była magister, doktor i się na dodatek habilitowała to jej opinia o spalonym będzie wątpliwa. Byłam kiedyś w takim gettcie z trzema koleżankami. Kulturalnie w pubie oglądałyśmy mecz reprezentacji. Nie owinęłam szyi szalikiem ale kciuki trzymały się jak na kropelkę. Siedzieli obok nas kibice z gatunku XY. Przez wzrok tych współoglądających czułam się zdecydowanie nie na miejscu. Dziewczyno, co tu robisz, serial leci w domu, panowie chcą spokojnie obejrzeć meczyk, przy piwku, po męsku. I zakładam, że większość czuje się czasem nieswojo w takim towarzystwie.Tym bardziej jeśli zawodników kojarzy się z twarzy i wstyd zapytać którzy to nasi.

A przecież dziewczyny też lubią nogę. Fakt, że na zlotach i sabatach raczej się jej unika. A to przecież temat rzeka. Jakby tylko stał się trochę bardziej przystępny? Bo niby skąd mamy wiedzieć kto gra z z jedenastką, na kogo warto patrzeć i czy ta kartka to zasłużenie czy znów będą stawiać sędziemu wirtualny nagrobek. 

Tak sobie wymyśliłam, że można ugryźć futbolówkę z zupełnie innej strony. Noga to nie sport dla elity, nie musimy zapuszczać włosów na nogach, żeby poczuć piłkarski klimat. Dlatego zapełnię trochę internetów piłką w luźniejszym wydaniu :)

Masa piłkarskich przeżyć przed nami. 90-minutowy spektakl w dwóch aktach nie musi być nudą! :)


Strzała!

Kasia

1 komentarz:

  1. no pewno, że nie musi być nudą. piłka potrafi elektryzować wszystkich

    OdpowiedzUsuń