Dziewczyny dzielą się na fanki
brunetów i blondynów. Dla jednych trawnik na klacie jest symbolem męskości, dla
drugich złamaniem pierwszego przykazania XXI wieku – mydło i maszynka do
golenia są przedmiotami unisex. Pałaszujemy pączki z różą, nie znosimy z budyniem i
na odwrót. Mężczyźni mają podobnie. Są fanami ligi angielskiej, hiszpańskiej,
włoskiej czy niemieckiej. Z niewiadomych powodów oddają całe swoje
zainteresowanie wydarzeniom z jednej z tych dziedzin.
Ale tak jak wszystkie kobiety potrzebują komplementu i zainteresowania po wyjściu od fryzjera, oni łakną władzy nad pilotem podczas Ligi Mistrzów UEFA.
Ale tak jak wszystkie kobiety potrzebują komplementu i zainteresowania po wyjściu od fryzjera, oni łakną władzy nad pilotem podczas Ligi Mistrzów UEFA.
Kaszanka :) <---
Hymn LM kojarzymy doskonale.
Niejeden kibic zastąpiłby nim marsz Mendelsona. Szczególnie głośny podczas finałów, które już niebawem. Dlaczego taki hałas? Bo to najbardziej
prestiżowe zawody piłkarskie w Europie. Biorą w nich udział najlepsze męskie
drużyny klubowe, które wyłania się na drodze eliminacji.
Impreza składa się z dwóch faz. Pierwsza – faza grupowa - 32 drużyny zostają podzielone na osiem grup, gdzie grają ze sobą dwa razy. Z każdej awansują dwa najlepsze zespoły.
Faza druga – „play off” – gramy parami dopóki nie zostaną dwie drużyny. Co ważne, dana para rozgrywa zawsze dwa mecze, raz u siebie, raz na wyjeździe. Jest w miarę sprawiedliwie, bo o tym jakie drużyny spotkają się na murawie decyduje losowanie. Jest też haczyk - drużyny które grały ze sobą w eliminacjach i są z tych samych federacji nie mogą grać razem.
Mamy już
ćwierćfinał, czyli cztery pary. Pierwsze mecze rozegrane, zostały jeszcze
decydujące spotkania o awans do półfinałów. :)
Bramki są dwie, sędziowie na tym poziomie podobno nie
oszukują, więc sprawa otwarta. W ubiegłych latach w finałach spotkali się:
2013 – Bayern Monachium i Borussia Dortmund. To się Niemcy ucieszyli.
Zagrali na Wembley w Londynie, a puchar zgarnął Bayern z wynikiem 2:1
2012 - Chelsea i Bayern Monachium. Po 90 minutach 1:1, rozstrzygnięcia nie przyniosła dogrywka, więc przyszedł czas na karne! Ostatecznie 4:3 dla Chelsea.
2011 –FC Barcelona i Manchester United. Triumfowała Barca 3:1.
Najlepszym strzelcem Ligi Mistrzów jest niegrający już Raul Gonzalez. Pamiętamy? Kapitan Realu Madryt, którego zastąpił Ronaldo. Zdobył 71 bramek. Tuż za nim Messi - 67 goli. Trzecią pozycję zajmuje Ronaldo, który póki co zaliczył aż 64 siatki.
Co czeka nas niebawem? :)
Barcelona - Atletico. Ostatni remis Barcy był nie małym zaskoczeniem.O meczu mówi się, że był najbardziej wyrównanym starciem
ćwierćfinałów. Messi sporo pobiegał, ale nie ugrał za wiele. Stąd trochę kwaśne
komentarze w mediach. Ale Katalończyk ma tendencje do uruchamiania petardy w
ważnych meczach. Niestety kontuzjowani Diego Costa i Pique nie zagrają w
decydującym spotkaniu, ciekawe co wyciągnie z rękawa Barcelona?
Koniecznie musimy zwrócić uwagę na 21-letniego bramkarza
Atletico – Courtoisa. Chłopak jest w świetnej formie, wyłowił z bramki trzy
praktycznie pewne piłki graczy z Barcelony. Zresztą cały zespół Atletico popisał się nieziemską obroną. 11 rycerzy, poruszających się w zwartej kolumnie, broniło
swojego pola karnego jak żadna drużyna w ubiegłym tygodniu. Czy uda im się wywalczyć awans? Odpowiedź w środę o 20:45 :)
Real - Borussia. Za czyje zdrowie wypić przedmeczowe piwo? Ronaldo, który tak miło zachował się w stosunku do młodego polskiego fana, czy za Polskich piłkarzy z Borussi? Podczas ostatniego spotkania Real zdeklasował zespół z Niemiec. Całe 3:0. Specjaliści nie dają Borussi szans - brak siły, dynamiki, przyspieszenia, słaba ławka, która już podobno przesądziła o losach chłopaków. Nosy, uszy, głowy w górę!
Madryt stawiany jest obok Bayernu jako faworyt tegorocznej Ligi Mistrzów. Choć w lidze hiszpańskiej nie szarżuje, to ostatni mecz był bajeczną opowieścią w wydaniu zawodników Realu. Chwalą się też mocną ławką. Z dwoma ekipami przystojniaków umawiamy się na wtorek, 20:45 :)
Madryt stawiany jest obok Bayernu jako faworyt tegorocznej Ligi Mistrzów. Choć w lidze hiszpańskiej nie szarżuje, to ostatni mecz był bajeczną opowieścią w wydaniu zawodników Realu. Chwalą się też mocną ławką. Z dwoma ekipami przystojniaków umawiamy się na wtorek, 20:45 :)
Bayern - Manchester. Wszyscy spodziewali się miazgi Manchesteru, a tu zdziwko. Panowie nie dali się rozgromić Bawarczykom. Remis z reguły przyjmowany jest na chłodno, ale w tym wypadku doprawiony był dramaturgią i końcową radością. Bayern - pretendent do wygranej? Nudaaa... Czekamy na kolejne sensacje. Środa, 20:45 :)
Paris sał żerme :) - Chelsea. Co prawda w PSG kontuzjowany jest Zlatan, a spadek formy dopadł Cavaniego - perełki zespołu - to sytuacje ratuje piekielnie mocna ławka. Paryżanie są agresywni na boisku, grają z głową i przede wszystkim mają kim grać, pewnie stąd 3:1 z Chelsea w poprzednim spotkaniu. Ich rywale poniekąd sami stworzyli sobie zagrożenie. Warto przypomnieć, że zawodnik Chelsea - Luiz - był autorem bramki samobójczej. Nie zdążył odskoczyć, został ucelowany, nie wiadomo. Kilkanaście dni temu zwracano się do anglików per faworyci, coś się jednak popsuło. Czy niezawodna maszyna zdąży się naprawić? Wtorek, 20:45 :)
Więcej o zespołach i zawodnikach za niedługo. Postaram się odkopać coś ciekawego :)
Kręcą się po Waszych głowach faworyci?
Owocnego weekendu! Ciastko czekoladowe i kawa z Mc'a to nie grzech, smacznego sobie i wszystkim pobożnym łakomczuchom ;)
Kasia
Real - Borrusia oglądałam w zeszłym roku w Madrycie.
OdpowiedzUsuńJa śledzę poczynania hiszpańskich drużyn
OdpowiedzUsuńjest dokładnie tak jak piszesz, bez dwóch zdań ;)
OdpowiedzUsuńSuper blog
OdpowiedzUsuńCzekam na pojedynek reprezentantów la ligi :>
OdpowiedzUsuń